Dzisiaj, chcę przypomnieć postać niezwykle popularną, barwną a zarazem kontrowersyjną, jaką w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego wieku był wiślański lekarz, Edmund Gręda, popularnie zwany Mundkiem. Opieram się w tych wspomnieniach na mojej pamięci oraz rozmów z moją mamusią, która przez długi czasu pracowała z tym wyjątkowym lekarzem, tworząc powszechnie znany w Wiśle medyczny tandem.
Do Wisły, prawdopodobnie przybył w początkach lat 50-tych XX wieku, w momencie tworzenia się Ośrodka Zdrowia, którego kierownikiem był lekarz Alfred Nowak. Edmund Grenda zamieszkał w willi „Świtezianka”. Ośrodek Zdrowia mieścił się w willi „Bogna” (dzisiaj ZOZ „Salus”), gdzie znajdowały się: przychodnia ogólna z pokojem zabiegowym, rejestracja pacjentów z poczekalnią, przychodnia stomatologiczna, izba porodowa, kuchnia, oraz pomieszczenia gospodarcze. Natomiast w sąsiednim budynku, którego właścicielem był Alfred Nowak, mieściła się przychodnia pediatryczna oraz biuro kierownika Ośrodka.
Doktór Gręda to nie tylko lekarz ale również absolwent Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego w Warszawie (dzisiejszy AWF) z 1935 roku. Człowiek słusznej postury, prostolinijny często rubaszny, dowcipny, towarzyski a zarazem, jak wspominała go moja mamusia, doskonały i niezmiernie wszechstronny lekarz. Z wykształcenia był lekarzem ogólnym ale wykonywał również proste zabiegi chirurgiczne. Pomimo, iż nie był położnikiem, odbierał porody i dbał o zdrowie nowo narodzonych dzieci oraz ich matek. Uczył stosowania zasad higieny ogólnej i osobistej, wprowadzał nowatorskie metody leczenia np. w bardzo rozległych oparzeniach, stosował okłady owodnią czyli poporodowym łożyskiem,oparzonych miejsc. Efekty tej metody leczenia były bardzo skuteczne. Wprowadził również metodę przetaczania krwi z matki do chorego dziecka. Podejmował się czasami leczenia chorych z których leczenia szpital zrezygnował, uznając stan chorego za nieuleczalny. Nie zawsze te ryzykowne próby kończyły się pozytywnie, były jednak przypadki wyleczenia chorego np. pana Śliwki z Ślepej Dobki.
Doktór Gręda kojarzony był m.in. z: posiadania samochodu marki DKW, który często ulegał awariom, skórzanej torby lekarskiej, którą doktór czasami gubił, ale która zawsze wracała do właściciela, skłonnością do dobrego, obfitego i zakrapianego jedzenia. Wyróżniał się również i tym, że posiadał jedno szklane oko. Z faktem tym, wiąże się pewne wydarzenie, które powszechnie było znane. A mianowicie, w czasie skoku Doktora z wieży na basenie kąpielowym w Wiśle, wypadło mu sztuczne oko. Aby odnaleźć zgubę, wypuszczono wodę z basenu, pozostała tylko w niecce pod wierzą i tam, nurkując, rozpoczęto poszukiwania. Osobą której udało się odnaleźć cenną zgubę był Stefan Michalczyk. Podobnych, zabawnych wydarzeń z życia doktora Grędy, można by przytoczyć wiele, zapewne krążą one po dziś dzień wśród mieszkańców Wisły.
Edmund Gręda posiadał również zdolności aktorskie o czym świadczy fakt, iż był członkiem kabaretu, istniejącego bodajże przy Stronnictwie Demokratycznym w Wiśle, którego występy odbywały się w restauracji Domu Zdrojowego. Lubił towarzyskie życie, chętnie grał w brydża – był zawsze duszą towarzystwa. Można powiedzieć, iż całe zawodowe życie poświęcił wiślanom i Wiśle. Tutaj też, po przeprowadzce z willi „Świtezianka”, zamieszkał wraz z rodziną w wybudowanym w Gościejowie budynku. Z czasem jednak sprzedał budynek i przeniósł się do Otwocka z którego pochodził i tam zmarł.
Jestem przekonany, że w wielu wiślańskich rodzinach pozostały w pamięci pewne wspomnienia i wydarzenia związane z osobą tego nieprzeciętnego, wszechstronnego lekarza – Edmunda Grędy, powszechnie zwanego Mundkiem.
Jerzy Kufa
Dziękuję p. Eli Polok za dostarczone zdjęcie.